poniedziałek, 30 czerwca 2014

Dziś deszcz i ślimaki :)

Dziś jak co dzień byliśmy na przedpołudniowym spacerze, niby niczym nie różnił się od pozostałych a jednak ...
Pada dziś u nas mały deszczyk ale dla nas nie jest to żaden problem, Z w płaszczu przeciwdeszczowym a chłopcy ubrani w kombinezony przeciwdeszczowe (100% nieprzepuszczalności dla wody) i kalosze bawili się wspaniale. Zawsze kiedy pada deszcz, a nawet wtedy kiedy jest ulewa biegamy, skaczemy w kałużach, siedzimy w nich lub turlamy się :) Jednym z zaleceń w pedagogice M. Montessori jest codzienne wychodzenie na świeże powietrze nie zależnie od pogody, dziecko uczy się od rodziców co oznacza zła pogoda, a czy pogoda kiedykolwiek bywa zła? Staramy się pokazać naszym dzieciom że pogoda nigdy nie jest zła a świat jest dla nas przyjazny zawsze, kiedy świeci słońce, kiedy pada deszcz i kiedy jest mróz.



Tu chłopcy skaczą w kałuży na balkonie, na dworze było ok 17-18 stopni i padał deszcz ;)



 Od kilku miesięcy jesteśmy co kilka tygodni obserwatorami zwyczajów ślimaków. Znaleźliśmy ślimaki które na naszym osiedlu wypełzają w dość dużych ilościach nawet po niewielkich opadach. Chłopcy i Z oglądają je ze wszystkich stron a ja mówię jak nazywają się poszczególne części ciała ślimaka, a że nie jest ich za dużo (tych widocznych oczywiście:) cała 3 bardzo szybko je zapamiętała. 


          
 Dziś chłopcy postanowili nie tylko bacznie przyjrzeć się jak one wyglądają ale również sprawdzić jak smakują !!! Delikatnie je oblizywali, nie będę pisać co wtedy czułam ...

Moje plany na dzisiejszy wieczór (teraz chłopcy smacznie śpią a Z biega po dworze z koleżankami), to znaleźć informacje o zwyczajach, budowie, rodzajach ślimaków które występują w Polsce. Poszukam zdjęć, rysunków, filmów,kolorowanek itd. mamy już w domu 4 ślimaki :)
Lekcje biologi trwają jak widać nie tylko w wakacje a dzieci chcą się bawić = uczyć nie tylko w roku szkolnym ale pod 1 warunkiem, że nauka=zabawa !!!
Pamiętajmy, żeby bawić się wszystkimi zmysłami.U nas ślimaki na pewno zostaną poznane wszystkimi czterema ;)
Jeżeli macie w swoich blogach informacje na powyższy temat bardzo proszę o linki :)

niedziela, 29 czerwca 2014

Wspaniała inspiracja do waszej codziennej zabawy=edukacji.

Pokochałam tego bloga od pierwszego ... wejścia ;)

http://www.howwemontessori.com/how-we-montessori/

Dziś możecie dowiedzieć się jak wspierać w dziecku rozwój koncentracji niezbędnej w całym jego życiu.
Wspaniały artykuł znajdziecie również tu:

http://mariamontessori.com/mm/?p=2201

Dzięki podziałowi na kategorie wiekowe (po lewej stronie) nie trzeba szukać w treści bloga jak bawią się dzieci w danym wieku, uwielbiam takie informacje ułatwiające poszukiwania !!!

Obiad po Montessoriańsku.
Dziś robiąc obiad poprosiłam Z o pomoc.
Spytałam, czy chce mi pomóc i pobyć razem ze mną kiedy będę przygotowywać obiad, będziemy miały wtedy okazje spokojnie porozmawiać (S z chłopakami wyszli na spacer:). Oczywiście zgodziła się.
Z całkowicie samodzielnie zrobiła pulpety z mięsa mielonego w sosie pomidorowym. Sama przygotowała składniki (mówiłam jej co jest potrzebne i gdzie może je znaleźć), wykonała pulpety i posprzątała po swojej pracy. W trakcie obiadu z dumą poinformowała S, że potrafi bez niczyjej pomocy zrobić takie pyszne jedzenie :) !
Cudownie jest móc się dzielić pracą i widzieć jaką radość sprawia dziecku pomoc rodzicom :)
Z była bardzo skoncentrowana na wygniataniu/mieszaniu mięsa z bułką tartą i jajkami :)
Kiedyś Z bardzo nie lubiła się brudzić, dotykać substancji lepkich takich jak kisiel, błoto itd Popytałam, poczytałam tu i tam i okazało się, że należy pracować nad integracją sensoryczną, bez paniki ale jednak przygotowywać zabawy i sprawdzać kiedy i czy zmienia się jej wrażliwość w odbieraniu tego rodzaju bodźców. Trwało to dość długo ale już jest dobrze, brudzi się jak należy od stup do głów ;)

Pamiętam jak kiedyś, Z miała ok 2 lata, kupiliśmy proszek który powodował że kąpiel w wodzie zamieniała się w kąpiel w pięknej zielonej (ulubiony kolor Z) galaretce. Była to ogromna przesada z naszej strony, zamiast zacząć od zabawy rękami w misce z galaretką, wrzuciliśmy Z na głęboką wodę a raczej głęboką galaretkę :/ Zrozumieliśmy, że należy iść w kierunku zmian bardzo małymi kroczkami.


sobota, 28 czerwca 2014

Zaczęło się ...

A i J 18 miesięcy
Z 5 lat 8miesięcy
                                                                                                               

 Z uwielbia kiedy czytamy jej książki i wydaje mi się, że było tak od ... zawsze :)
Dlatego fakt, że chłopcy również pokochają książki był dla mnie oczywisty. Dopiero jakiś czas po ich urodzeniu, po rozmowach z rodzicami chłopców olśniło mnie, że często chłopcy mają zupełnie inny temperament i może być im trudno wysiedzieć w jednym miejscu i wysłuchać naszego czytania. Postanowiłam, że zrobię wszystko co w mojej mocy aby uprzyjemnić im pokochanie książek. Po ok 3 miesiącu kiedy czytałam sobie książkę, czytałam ją głośno tak aby słyszeli, kiedy czytaliśmy Zosi chłopcy również byli blisko. Starsze dziecko jest "ułatwiaczem" czytania młodszemu :)
Pamiętajcie, że nie trzeba, a nawet nie wolno czekać z rozpoczęciem czytania dziecku aż będzie "duże", może się okazać, że jest już za duże na to aby to polubić ...
- czytanie na głos niemowlęciu już od pierwszych dni życia, im szybciej tym lepiej stymuluje rozwuj jego mózgu
- buduje trwałe skojarzenie czytania z przyjemnością, poczuciem bezpieczeństwa i więzi
- czytanie dziecku od najmłodszych lat rozbudza w nim ciekawość świata, pomaga zrozumieć, poznać siebie i innych
- wspólne głośne czytanie z nastolatkiem pomaga mu pokonać wiele problemów wieku dorastania

z moich obserwacji
- niesamowicie wzbogaca zasób słownictwa
- rozwija wyobrażnię
- ułatwia przywiązanie i nawiązywanie więzi, nie tylko samo czytanie ale również szukanie i dobieranie książek do zainteresowań dziecka

Przechodząc do meritum ;)
Chłopcy od kilku dni sami przynoszą książki i podają nam do czytania (nawet Z :) !!! Trzeba powiedzieć, że na razie układamy sami teksty do ilustracji lub modyfikujemy istniejące na nasze potrzeby tak aby mogły zaciekawić chłopaków.
Zastanawiałam się, kiedy chłopcy sami zapragną czytania i kiedy nastąpi ten pierwszy gest przyniesienia nam książki i jest !!!! Cieszymy się bardzo, nasze wysiłki nie poszły na marne ...
Pierwszą książką jaką przynieśli i przynoszą nadal jest ... Koparka ;)
W związku z ich obiektem ostatnich zainteresowań, nasz ogólny temat zabaw - WIEŚ,  został chwilowo przerwany na rzecz KOPARKI. Zaopatrzyliśmy ich biblioteczkę o kilka książek pod tym właśnie tytułem które codziennie kilkakrotnie czytamy (opowiadamy:)
Ze strychowych czeluści odkopaliśmy koparkę którą bawiła się kiedyś Z (kiedy z miała ok 2,5 -3 lata na fali tematu Bob Budowniczy nasza kolekcja zabawek wzbogaciła się o wszystkie pojazdy i figurki z bajki, polecam zakup na allegro, zabawki są praktycznie niezniszczalne;) Okazało się jednak, że jedna koparka nie wystarczy.
Obiekt największego zainteresowania:
                                                                             
           
                                     
P.S.
Teraz, sobota godz 9.15 tata z chłopakami pojechali oglądać prawdziwą koparkę która stoi przy remontowanej drodze :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Jedna z moich ulubionych książek "W głęgi kontinuum"




Po przeczytaniu tej książki stałam się dużo spokojniejszą mamą, zaufałam swojej intuicji i utwierdziłam się w przekonaniu, że moje postępowanie nie jest nienormalne, ja po prostu mam zachowane kontinuum, moje dziecko również!Z egzekwowała swoim zachowaniem wszystko to co było i jest jej potrzebne aby go nie utracić i przekazać kiedyś następnemu pokoleniu :)

- zaczynała marudzić kiedy próbowałam odłożyć ja do łóżeczka, dzięki temu noszona była właściwie cały czas do puki nie zaczęła chodzić, a i po tym też bardzo często była na naszych rękach, chyba tak do ok 2 lat, tyle potrzebowała czasu aby naładować emocjonalne i psychiczne akumulatory samodzielności. Czy było to dla nas męczące, oj pewnie, nie raz! Jednak świadomość konsekwencji pozostawienia jej płaczącej, odkładania do wózka, bujania i czekania aż się uspokoi lub podawanie jej smoczka (po 4miesiącu) - zamykacza buzi, nie pozwalała nam na takie traktowanie dziecka.

- nie chciała inaczej zasypiać jak tylko przy mojej piersi przez 3,5 roku, wszelkie próby innego usypiania kończyły się płaczem i wołaniem mamy. Mogliśmy ją złamać i mogła płakać aż by zasnęła, mogła ją uspokajać babcia, opiekunka, tata ale nie straciła zaufania do nas ani siły w swoje możliwości, jest pewna siebie! Łatwo jest dać smoczek, włożyć do wózka i czekać aż zaśnie. Trudniej jest nosić, głaskać, śpiewać, trzymać przy piersi 30 - 40 min a później nosić w chuście, czy warto rezygnować z siebie (oczywiście nie całkowicie) - WARTO !!!

- Z ma idealnie zachowany instynkt samozachowawczy i doskonale wie co jest dla niej najlepsze, jest bardzo czuła i opiekuńcza w stosunku do chłopaków, przez cały pierwszy rok ich życia nie wykazała cienia zazdrości, teraz wspaniale wyraża swoje emocje kiedy ją odczuwa. Ma zawsze dobre intencje, nigdy nie kłamie, nie wywyższa się i nie manipuluje innymi. Dlaczego tak się dzieje, myślę, że zawsze zaspokajane były jej podstawowe potrzeby, nauczyła się że świat jest dobry, przyjazny i ona też taka jest dla niego. Jasno i otwarcie mówiliśmy jej co nam odpowiada w jej zachowaniu a co nie, pozwalając na wszystkie dopuszczalne dla nas formy wyrażania jej uczuć i emocji np piszczenie (piszczała niemiłosiernie głośno :) ale bez oceniania jej osoby.

Włączając krytyczne myślenie, porównując życie plemion opisywanych przez J. Liedloff i nasze w cywilizowanym świecie, nie mogę jedynie poprzestać na biernym byciu z dziećmi, nie wystarczy że będą tylko obserwować moją codzienną pracę. Staram się angażować dzieci w prace które wykonuję np wkładanie i wyjmowanie ubrań z pralki, mycie truskawek, zawieszanie prania na suszarce (częściej zdejmują to które staram się zawiesić ale nie upominam ich, liczą się chęci pomocy :) Myją ze mną szyby w drzwiach balkonowych, nasypują mąkę do naleśników, ubijają kotlety, cały czas ze sobą rozmawiamy, zadaję im pytania a oni każdy w swoim języku mi odpowiada, dzięki temu nasza komunikacja jest idealna. Oprócz codziennych czynności bawimy się w zabawy mające na celu pozyskanie umiejętności potrzebnych w cywilizowanym świecie takich jak szybkie zapamiętywanie, skupianie uwagi na danej czynności, czy też zabawy adekwatnie do wieku w pisanie i czytanie.

http://dziecisawazne.pl/rozmowa-z-jean-liedloff-autorka-koncepcji-kontinuum/

Polecam ją wszystkim spodziewającym się dziecka oraz posiadającym już dzieci. Po lekturze rozpoczęłam poszukiwania innych książek opisujących taki sposób zajmowania się dzieckiem. Moja lista bestselerów wkrótce :)



środa, 25 czerwca 2014

Pierwszy miesiąc życia, część 1




Narodziny
Bardzo chciałam aby poród odbył się siłami natury ale zdawałam sobie świetnie sprawę z tego, że będzie graniczyło to z cudem i co? Stał się cud !!! Urodziłam naturalnie, od 1 skurczu do chwili wyjścia na świat 2 bliźniaka minęło 2 godziny i 10 minut J
Dlaczego nie cesarka? Byłoby bardziej przewidywalnie, bez takiego bólu, szybciej itd.
Otóż cesarka to operacja, czyli nienaturalna nagła ingerencja w ciało kobiety. Dziecko nie jest na nią przygotowane, jego organizm nie wysłał do organizmu matki a organizm matki do dziecka odpowiednich sygnałów (stężenia hormonów) informujących o gotowości do wyjścia na świat. Taka operacja powinna być wykonywana tylko w sytuacji zagrożenia życia a nie powszechnie stosowany sposób porodu. Jedynym jeszcze stosowanym przez niektórych lekarzy sposobem na prawie naturalny poród zakończony cięciem, moim zdaniem taka humanitarna cesarka jest kiedy cierpliwie czekamy na pierwsze skurcze porodowe które zakończy operacja.
Dokładnie zajmę się różnicami między operacją – cięciem cesarskim  a porodem siłami natury w osobnym poście.

Karmienie
Brak fachowego wsparcia w szpitalu i niechęć pielęgniarek do współpracy ze mną spowodowała, że karmienie chłopców zostało rozpoczęte niestety od sztucznej mieszanki. Ja karmiłam ich piersią kiedy byłam z nimi na Sali dla wcześniaków ale kiedy szłam do swojego pokoju pielęgniarki nie prosiły mnie na karmienie tylko same karmiły butelką. Pielęgniarki i lekarki twierdziły, że takim maluszkom trudno jest tak długo ssać pierś i bardzo się wtedy męczą, lepiej jest kiedy na początku stosuje się karmienie naprzemienne pierś/butelka. Radziły smoczki z których mleko będzie łatwo płynęło – TRUDNO SOBIE WYOBRAZIĆ TAKĄ KUMULACJIĘ TRAGICZNYCH RAD!!!  Moje mleko odciągałam w nocy co 2 godz i prosiłam o nie karmienie sztucznymi mieszankami ale i tak często w ich wózeczkach były butelki z szt. miesz.

Tak rozpoczął się nasz koszmar bliskościowo – żywieniowy. Z dala od ciała mamy w wózeczkach i do tego smoczek zamiast piersi!!!! Nikomu z personelu nie chciało się pomóc mi w karmieniu piersią, mimo iż miałam ze sobą w szpitalu poduszkę do podwójnego karmienia !!!
Po powrocie do domu koszmar szpitala się skończył ale jego zły wpływ (a raczej lekarzy i pielęgniarek) trwał nadal.

Sen
Chłopcy spali w nocy blisko siebie i blisko mnie, razem w 1 łóżeczku bez 1 boku przysuniętym do łóżka w którym spała pozostała część rodziny. W nocy na zmianę spali na brzuszku na mojej klatce piersiowej J uwielbiałam czuć tę bliskość (ten który był karmiony zostawał na mnie), żałowałam jednocześnie, że ten drugi śpi wtedy tak daleko od mojej skóry – ok. 50cm. W tym czasie chłopcy karmieni byli w sposób mieszany tnz w nocy pili mleko kt odciągnęłam z piersi lub szt mieszankę, starałam się aby pili te 2 mleka na zmianę. Jak łatwo się domyśleć spałam bardzo krótko, karmienie na żądanie 2 sposobami 2 dzieci – nie równocześnie, wtedy kiedy każdy z nich miała na to ochotę. Można synchronizować życie bliźniaków ale nie jest to zgodne z naturą a co nie jest z nią zgodne nie jest dobre choć dla nie byłoby dużo łatwiejsze  i właśnie dlatego tez tego nie robiłam.

Bliskość ciała rodzica – nawiązywanie więzi – noszenie w ciągu dnia
W ciągu dnia byli noszeni na rękach na zmianę przeze mnie, S i moją mamę. W pozycji horyzontalnej spędzali właściwie tylko noce J Nie posiadaliśmy wózka - gondoli, kupiliśmy wózek spacerowy kiedy chłopcy skończyli 3 miesiące. Nie wyobrażam sobie sytuacji uspakajania płaczącego noworodka kołysaniem w wózku – to całkowicie nienaturalny sposób wyciszania napięcia u dziecka, niezaspokajanie jednej z jego podstawowych potrzeb – bliskości ciała człowieka. W ciągu dnia starałam się aby byli blisko mnie obydwaj jak najczęściej najlepiej służyła do tego nasza super poduszka do podwójnego karmienia piersią, karmić wtedy często odbywało się równocześnie, obydwaj czując mój zapach pragnęli ssać pierś. Ale nadal miała w głowie słowa lekarzy, że długie ssanie może ich osłabiać i co 2 godz ściągałam mleko i dostawali je z butelek L
Uważam, że brak wiedzy wśród personelu medycznego na temat karmienia piersią jest w tych czasach skandaliczny. Koncerny farmaceutyczne robią tym ludziom wodę z mózgu !!! A później cierpią z tego powodu matki i dzieci, nic nie zastąpi samodzielnego poszukiwania i zgłębiania wiedzy na ten temat !!! Tylko świadome rodzicielstwo i jego propagowanie wśród znajomych, rodziny, sąsiadów i wszystkich których znacie może obalić te kłamliwe mity i pomóc w normalnym, zgodnym z naturą, zdrowym i szczęśliwym początku życia dziecka.
Pierwszy miesiąc (tak jak i kolejne) jest niezwykle ważny!!!
Dziecko posiada dokładną i cudowną percepcję emocji osoby, która bierze je na ręce, rozmawia z nim (albo nie rozmawia!!!), karmi je… Od tego w jaki sposób to wszystko się odbywa, z pośpiechem, niedbale czy spokojnie z wrażliwością w każdym ruchu, zależeć będą emocje dziecka, ilości wytwarzanych w jego organizmie hormonów które wpływają na rozwój jego mózgu, jego psychiki. Konsekwencje zachowania rodziców i personelu medycznego pozostają do końca życia w dziecku a później w osobie dorosłej.
Ważny jest każdy gest, każde spojrzenie, każda zmiana pieluszki, ubieranie, każde karmienie itd. Nadal brzmią mi w uszach słowa które kiedyś usłyszałam od lekarki o ironio pediatry!!
Sytuacja zupełnie wydawałoby się zwyczajna, byliśmy u znajomych Z zasnęła ( miała wówczas ok. 2-3 miesiące). Wśród gości było kilkoro głośno zachowujących się dzieci, postanowiłam położyć Z w sypialni gospodarzy na ich łóżku. Z spała ok. 1,5 – 2 godz to była dla mnie wyjątkowa sytuacja, zwykle po odłożeniu z moich ramion budziła się po 15- 20 min. Zaglądałam więc do sypialni dość często sprawdzając czy nie zaczyna się budzić. Wtedy jeden z gości – lekarka stwierdziła, że to zupełnie niepotrzebne tracenie czasu i myślenie o dziecku w czasie jego snu, ono po obudzeniu zacznie tak głośno płakać, że na pewno usłyszę … Dlaczego ludzie są tak mało empatyczni, dlaczego mimo posiadania „własnych” dzieci udzielają tak smutnych-destrukcyjnych rad? Odpowiedź wydaje się oczywista, otóż nie nawiązali ze swoimi dziećmi prawdziwej więzi, ważniejsza jest dla nich wygoda, kieruje nimi egoizm a nie altruizm. Często są to osoby które nie miały silnej więzi ze swoimi rodzicami, nie otrzymały od swoich rodziców tego czego nie dają teraz swoim dzieciom, nie jest to jednak usprawiedliwieniem takiego zachowania. Na rynku księgarskim jest kilka bardzo dobrych publikacji na temat nawiązywania więzi rodzic-dziecko, sile tej więzi i jej znaczeniu.
Więź jest często pojmowana jako coś oczywistego co pojawia się między matką a dzieckiem po narodzeniu ale jest to błędne rozumienie tego pojęcia. Nad prawidłową więzią trzeba często popracować. Silną więź może mieć rodzic z dzieckiem adoptowanym a inny rodzic z dzieckiem biologicznym może nie mieć jej w ogóle lub odwrotnie.
Świadomość rodziców na temat rozwoju ich dziecka widać w pierwszym miesiącu np w obszarach: karmienie, spanie i bliskość fizyczna dziecka z rodzicem.

środa, 4 czerwca 2014

Co u nas słychać :)

Z 5 lat i 7miesięcy
A i J 1 rok i 7 miesięcy

Och ostatnio dużo się dzieje ...

Miniony weekend był pełen prezentów, radości i uśmiechów :)

W piątek obchodziliśmy imieniny Z, impreza zaplanowana była w plenerze i ze względu na warunki atmosferyczne została przeniesiona z połowy maja właśnie na piątek.
Z bardzo przeżywała swoje imieniny, rozmawialiśmy o sensie świętowania tego dnia o znaczeniu jej imienia itd.
Do Z idealnie pasuje jej imię :)

Impreza odbyła się w Sielskiej Zagrodzie http://www.sielska-zagroda.pl/page/1/strona-gowna


Wieczorem po odpakowaniu wszystkich prezentów Z stwierdziła, że były to jej najwspanialsze imieniny i najlepsze przyjęcie w jej życiu!!! Prezentami bawiliśmy się do późna ...
Chłopcy bawili się tego dnia równie wspaniale jak Z, idealnie zachowywali się w czasie animowanych zabaw do piosenek. Doskonale i bardzo precyzyjnie wykonywali polecenia animatora. Byłam zaskoczona, jak wspaniale idzie im komunikacja z innymi dorosłymi i dziećmi.
 Zdjęcia z zabawy zostaną dodane w najbliższym czasie, zgram je od znajomych ponieważ nasz aparat po kilku mocnych upadkach już nie działa :( 

W sobotę Z pochłonęła zabawa w sklep z koleżankami z naszego osiedla. Wyniosły na koc wszystkie swoje produkty żywnościowe: drewniane, plastikowe i z tkaniny oraz kasę. Klientami były one ze swoimi dziećmi które lubiły bądź też nie zakupione przez mamy przysmaki, zabawa trwała kilka godzin :)
(ostatnio w IKEi pojawiły się piękne ciasteczka z tkaniny)
Niestety nie mam zdjęć, koc i ławki wyglądały przepięknie z mnóstwem kolorowych produktów żywnościowych. A i J bawili się ze mną w piaskownicy, obserwowali siostrę, starsze koleżanki i  oczywiście byli częstymi klientami sklepiku, pomagali tez sąsiadom w czyszczeniu aut na podjazdach, dzielnie odkurzali i trzepali wycieraczki ;) To cudowne widzieć jak rewelacyjnie idzie im nawiązywanie kontaktów społecznych, ćwiczymy je każdego dnia :)
Po powrocie do domu chłopcy rozpoczęli samodzielne ... krojenie tortu. (opiszę to jak tylko uda mi się sfotografować te precyzyjne cięcia)


W niedzielę od samego rana na Z miały czekać przyjemności, tak oznajmiła mi trochę pytająco w sobotę przed zaśnięciem.
Z: "Mamo prawda, że jutro od rana czekają mnie same przyjemności?"
Ja: Taaak, taaak ... (nie do końca wiedziałam, co to oznacza ale był to sygnał abym dowiedziała się wcześniej niż nastąpi ranek :)

Rano wstałam wcześniej niż zwykle i postanowiłam przygotować pierwszą śniadaniową przyjemność.
Na stole pojawiły się piękne, kolorowe i bardzo smaczne naleśniki. Nadziane zostały:
bananem i serkiem Danio a na wierzchu przykryła je kołderka z bitej śmietany z czekoladą i kolorową posypką. Do picia podano zimne kakao, ulubiony poranny napój Z. Bracia również wzięli udział w tym słodkim śniadaniu, wylądowali później oczywiście w wannie :)

Przed południem Z została porwana przez swoją drugą mamę na spektakl w Teatrze Lalek i występy artystów różnej maści na scenie w parku Staromiejskim: pokazy plucia ogniem, żonglerki,
Były przejażdżki na karuzeli, lody i oczywiście największy festynowy przysmak Z wata cukrowa.
My z chłopakami postanowiliśmy pobawić się na placu zabaw.

Po popołudniowej drzemce A i J dołączyli do cioci i Z a zabawa przeniosła się na Wyspę Słodową.
Zastaliśmy tam dmuchańce do skakania i zjeżdżania a nawet ogromnego nadmuchanego byka do ujeżdżania :) Mimo, że A i J są za mali na duże dmuchańce to i tak koniecznie chcieli skorzystać z tych atrakcji !!! Obsługa pozwoliła nam bawić się z nimi w skakanie na napompowanych brzegach zamku i trampoliny, byli bardzo szczęśliwi !!! Chłopaki i Z razem z innymi dziećmi wzięli również udział w tańcach animowanych przez tancerzy, malowali i próbowali wyklejać.
Na koniec wszyscy bawiliśmy się w ogromnej piaskownicy, wspinaliśmy się na zjeżdżalnię i karmiliśmy łabędzie.

Na kolacje była pizza :) słuchanie nowego audiobooka "Przygody Piotrusia Pana" w wyk J.Boberka i czytanie książek które Z i chłopcy dostali tego dnia.

Och, to był cudowny weekend !!!


P.S.
Zdjęcia niebawem ;)